Sięgając pamięcią wstecz... wgłąb wspomnień... dochodzę do wniosku, iż każdy z nas dostał kiedyś kosza. Jeśli nie od obiektu westchnień (płeć obojętna) to chociażby od Losu. Wydaje mi się nawet, że te kosze od Losu bolą zdecydowanie bardziej... większy kaliber, co tu dużo pisać :)
Jednak KOSZE, które pragnę Wam zaprezentować w żaden sposób nie mogą łączyć się z miłosnym zawodem. O nie! Jeśli natomiast chodzi o Los... to tutaj może wchodzić w grę jedynie Uśmiech Losu! Że też tak można wykorzystać kosz... i że też takie cudeńko mamy :)
Zainspirowana sama sobą i swoim Prywatnym Koszem {w którym przechowuję świece} prezentuję Wam z największą radością:
Jednak KOSZE, które pragnę Wam zaprezentować w żaden sposób nie mogą łączyć się z miłosnym zawodem. O nie! Jeśli natomiast chodzi o Los... to tutaj może wchodzić w grę jedynie Uśmiech Losu! Że też tak można wykorzystać kosz... i że też takie cudeńko mamy :)
Zainspirowana sama sobą i swoim Prywatnym Koszem {w którym przechowuję świece} prezentuję Wam z największą radością:
DOSTAĆ KOSZA? CHĘTNIE! :)
Na początek, z lekka... przenośnie... koszowe torebki :) W
sam raz na lato! I wiecie co? Jestem pewna, że gdyby spersonalizować
Wiosnę, nosiłaby właśnie taką torebkę!
W kuchni mamy jedno wielkie wiklinowe pole do popisu! Choćby takie Przyjaciółki jak Solniczka i Pieprzniczka... Oliwa i Ocet mają się ku sobie... to widać od razu... taki koszyczek doda smaczku ich związkom, a naszej kuchni odrobiny charakteru! :)
Nie każdy kosz nada się na ozdobę świetlną... ale ten powyżej ujmuje prostotą i smakiem. Przynajmniej mnie :) i ostatni co można o nim powiedzieć, to to, że daje mało światła :)
Najpopularniejszy sposób wykorzystania kosza. Przechowywak (nie)pospolity :) Taki kosz... spójrzcie tylko... gdzie się go nie ustawi, tam pięknie się prezentuje! (patrzcie powyżej, poniżej i cieszcie oczy!)
Jednak taki kosz ma swoje ambicje... przecież do pustych nie należy, żeby chcieć się tylko pięknie prezentować! Co to, to nie :) On lubi być praktyczny.
Półka dla odważnych :)
Wazon dla romantycznych...
Świecznik dla pomysłowych :)
Szuflady dla rozważnych...
Bardzo podoba mi się dzisiejsza koszykowo-łazinkowa moda :) swojsko, klimatycznie... idealne miejsce na relaks...
Kolejną zaletą Kosza jest to, iż zmieści się prawie wszędzie ;) w zależności od wielkości oczywiście ;p i potrzeby!
I na koniec zostawiłam dla Was Wnętrze, które urzekło mnie ot tak... Ujęło... A i Sir Kosz tam się znalazł... On jest niesamowity... wszędzie potrafi się zachować :)
Moi Mili
Koszy od Losu Wam nie życzę
jednak takich cudeniek
jak powyżej
jak najbardziej :)
Mała Mi
Świecznik dla pomysłowych to mój faworyt. Mało tego, mam wszystkie składniki potrzebne, by podobny sobie zmajstrować. Dzięki za inspirację ;)))
OdpowiedzUsuńNie ma za co! :) Życzę powodzenia w tworzeniu świecznika!
Usuńtak, tak, tak!!!! Te na wieszaku, takie sfatygowane uwielbiam!!!! i ta lampa super ;))))
OdpowiedzUsuńAleż jesteś na tak :) aż miło!
UsuńKosze są przydatne, szczególnie jesienią. Zbieranie ziemniaków, jabłek. A w domu lubię koszyczki z pokrywką.
OdpowiedzUsuńA dlaczego wolisz koszyki z pokrywką?
UsuńA ja nie lubię kojarzą mi się z bałaganem i przechowalnią kurzu.
OdpowiedzUsuńWszystkie plecionki uwielbiam. Kosze, koszyki, małe duże, wiklinowe, metalowe!
OdpowiedzUsuńAle najchętniej bym bieliła :-)
Takie kosze jak 'półki dla odważnych' zawitają za niedługi czas w mojej łazience :) Tylko inaczej będą zamocowane ;)
OdpowiedzUsuńjeszcze trochę tu pozaglądam i dojdę do wniosku, że mieszkam w jakiejś dizandżerskiej chacie - róż, biel, stosik (przykurzony co prawda, ale nie wnikajmy) a teraz jeszcze kosz. Ja w koszu trzymam drewno do piecyka typu koza :-)
OdpowiedzUsuńA może Ty masz ukryty talent! I mógłbyś wnętrza projektować? :D dzielić się swoimi rozwiązaniami... :)
UsuńNie, u nas to raczej moja Lepsza Połowa odpowiada za projekty, moje pomysły są zazwyczaj ignorowane. Od lat próbuję wywalczyć plakat z Clintem Estwoodem ('Za garść dolarów') i ciągle mi się nie udaje ;-)
UsuńAle to dowodzi, że żona ma talent (na co oczywiście nie potrzebuję dowodów, bo to oczywisty fakt)
W przyszłym nowym domu... marzą mi się plakaty filmowe :) zobaczymy jak nam pójdzie z dogadywaniem się w tej kwestii ;)
Usuńkosze są cudowne:) Uwielbiam w nich to, że bardzo łatwo można każdy przemalować na dowolny kolor i taka mała rzecz może całkowicie zmienić nasze wnętrze. Pozdrawiam K.
OdpowiedzUsuńTaki kosz może być pięknym detalem, prawda? :)
UsuńKocham kosze i koszyczki i utykam gdzie popadnie:)Takiego na gazety nie mam, a fajny, fajny:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam kosze!
OdpowiedzUsuńzbieram namiętnie, szczególnie te o dużych gabarytach:
- na warzywa i owoce,
- na drewno do kominka,
- na czyste ręczniki w małej łazience,
- na plażę do zabrania wszystkiego co zbędne i niezbędne,
...
i długo bym tak mogła ;)
cudny post!!!
Ale z Ciebie koszykarka! :) nie wiedziałam :) ale bardzo się cieszę, że sprawiłam Ci przyjemność! Polecam się!
UsuńCo ja bym zrobił bez kosza- nie wyobrażam sobie tego, ale teraz wiem,że bardzo potrzebuję tego/ i tego/ i owego...Wspaniałe pomysły/ zdjęcia i to, co najważniejsze-podejście z SERCEM do tematu bardzo użytecznego.Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń:) bardzo dziękuję za miłe słowa :) polecam się na przyszłość!
UsuńA co to takiego link party?? :)
OdpowiedzUsuńha też jestem ciekawa:)
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się kosz w formie gazetnika:)
OdpowiedzUsuńJa mam manię koszykową. Jak kupuję kolejny to mój mężczyzna patrzy z przerażeniem, gdzie go upchnę, ale ja mam zasadę,ze koszyków nigdy za wiele:)Moja mała obsesja:)
OdpowiedzUsuńJa mam taką małą obsesję w związku z pudełkami po butach... ;D i papierowymi torbami!!! Uwielbiam :) także potrafię zrozumieć sprawę z koszami...
Usuńuwielbiam kosze... uwielbiam wszystko co z wikliny! swoją własnie przemalowywałam na biało! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło i zapraszam i do mnie. :-)